(27/03/2017) Dobrzyń n/W – budynek Przedszkola Samorządowego/Fot.pooczach.pl
Po naszej publikacji „Dobrzyń n/W – wspólne posiedzenie wszystkich komisji” rozdzwonił się telefon, zaczęły napływać e-maile. Nasi czytelnicy stanowili jakby dwie grupy odbiorców. Jedni bardzo zorientowani w sprawach samorządowych (oświatowych) i drudzy, którzy niewiele z tego zrozumieli.
Ci pierwsi mówili, że po obejrzeniu nagrania z posiedzenia komisji nie mogą wyjść z podziwu dla Burmistrza. – mistrz niedopowiedzeń i przemilczeń – mówili. Dodawali, że to sytuacja żywcem przeniesiona z wypowiedzi partii obecnie rządzącej krajem. 27 do 1 to dla nich wygrana, a nie przegrana (chodzi o głosowanie nad prezydenturą w Brukseli) – mówili. Burmistrz mówi, że zaoszczędzi na likwidacji etatu dyrektora, a te pieniądze ulokuje w wyposażeniu przedszkola. Gdzie ta oszczędność ? Pytali !!!
Ci drudzy w ogóle nie rozumieją, o co toczy się walka i proszą o uściślenie. – czy u nas w Dobrzyniu o wszystko musi stoczyć się batalia ? – pytali jakby samych siebie. To sprawiło, że postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się problemowi.
Jeszcze raz …
Jak już pisaliśmy, wszystko zaczęło się 27 lutego 2017 roku. To wtedy w trakcie obrad 35 Sesji Rady Miejskiej w Dobrzyniu nad Wisłą, Burmistrz złożył projekt Uchwały o zamiarze włączenia Przedszkola Samorządowego „Kubuś Puchatek” do Zespołu Szkół w Dobrzyniu nad Wisłą.
Burmistrz nie ukrywał, że chodzi o oszczędności, a dokładnie o obniżenie kosztów utrzymania „przedszkolaka” w Przedszkolu Samorządowym. Dokładnie chodzi o przekazywanie kwot dofinansowania do Przedszkoli Niepublicznych. Burmistrza „boli”, że przedszkola niepubliczne za dobrze prosperują, bo stać ich na szeroka ofertę. Wówczas Radni nie zdecydowali się na podjęcie lub odrzucenie proponowanej Uchwały. Projekt powędrował do dalszych konsultacji.
22 marca 2017 roku odbyło się wspólne posiedzenie wszystkich Komisji Rady Miejskiej w Dobrzyniu nad Wisłą. Cel posiedzenia był tylko jeden: omówienie projektu uchwały w sprawie zamiaru utworzenia Zespołu Szkolno Przedszkolnego w Dobrzyniu nad Wisłą.
Posiedzenie Komisji w zasadzie skończyło się niczym. Burmistrz pozostał przy swoim, a Radni…. tutaj mogło coś się zmienić. Można było odnieść wrażenie, że kilku radnych jakby zbliżyło się do pomysłu Burmistrza. Krótko mówiąc Radni bardzo się podzielili.
Taki mały “absmak” 😉
Czym Burmistrz mógł przekonać nieprzekonanych? Prawdopodobnie prezentacją multimedialną, jaką zaprezentował na początku posiedzenia Komisji. I w związku z tym nasi czytelnicy (Ci zorientowani) zwrócili uwagę na niedomówienia i niedopowiedzenia.
Otóż w prezentacji widzimy porównanie kosztów utrzymania „przedszkolaka” samorządowego w różnych ościennych gminach.
I to jest nie tylko niedomówienie czy niedopowiedzenie, ale manipulacja lub niewiedza leżąca po stronie Burmistrza. Dobrzyń nad Wisłą, jako gmina miejsko-wiejska może porównać siebie jedynie do innej gminy miejsko-wiejskiej, a nie do miejskiej, czy wiejskiej. Na terenie powiatu lipnowskiego są tylko dwie gminy miejsko-wiejskie. Dobrzyń nad Wisłą i Skępe. Akurat w Skępem koszt utrzymania „przedszkolaka” jest wyższy od kosztów w Dobrzyniu nad Wisłą i wynosi 736,42 zł (Dobrzyń – 690 zł) Tutaj pytanie, którego nikt nie zadał. Koszt 100 czy 75 procentowy?. Stawiamy skorupki po orzeszkach do dolara, że przyjęto wygodną 75% wersję 🙁 Pozostałe porównania można włożyć między bajki i czytać np. przedszkolakom. Oni uwierzą. Z czego to wynika? Z przepisów Ustawy z 7 września 1991 roku o systemie oświaty (tekst jednolity Dz.U. 2016 poz. 1943)
Rozdział 7 Finansowanie szkół i placówek publicznych
Art. 78a.
1. Ilekroć w niniejszym rozdziale jest mowa o najbliższej gminie prowadzącej przedszkole, należy przez to rozumieć w przypadku odpowiednio gminy wiejskiej, miejsko-wiejskiej, miejskiej, miasta na prawach powiatu do 150 tys. mieszkańców lub miasta na prawach powiatu powyżej 150 tys. mieszkańców gminę graniczącą:
1) będącą odpowiednio gminą wiejską, miejsko-wiejską, miejską, miastem na prawach powiatu do 150 tys. mieszkańców lub miastem na prawach powiatu powyżej 150 tys. mieszkańców oraz
2) prowadzącą co najmniej jedno przedszkole, w którym zaplanowane wydatki bieżące finansowane z użyciem środków pochodzących z budżetu Unii Europejskiej nie przekraczają wartości 50% jego zaplanowanych wydatków bieżących, niebędące przedszkolem specjalnym, oraz
3) o najbardziej zbliżonym wskaźniku dochodów podatkowych na jednego mieszkańca w gminie, to jest o najmniejszej wartości bezwzględnej różnicy pomiędzy wskaźnikiem dochodów podatkowych na jednego mieszkańca w gminie dotującej i wskaźnikiem dochodów podatkowych na jednego mieszkańca w gminie graniczącej.
Kolejne niedomówienie to rozliczenia międzygminne. Burmistrz ani słowem nie wspomniał, że kilkadziesiąt przedszkolaków (w przedszkolach niepublicznych) to mieszkańcy gmin ościennych.
„Pieniądze idą za dzieckiem”
Co to oznacza. Dokładnie tyle, że ościenne gminy płacą gminie Dobrzyń nad Wisłą za pobyt dziecka w przedszkolu. Tak publicznym jak i niepublicznym. Ile płacą ? Dokładnie tyle ile wynosi średni koszt utrzymania „przedszkolaka” w przedszkolu samorządowym. Dla Dobrzynia to jest około 862 zł (2017 rok) i nie ważne, że we Wielgiem koszt utrzymania przedszkolaka wynosi najmniej – bo 373,96 zł. Wielgie na konto Dobrzynia przelewa 690 zł (miesięcznie), gdyż jest to minimum ustawowe, które wynosi 75%.
Rzecz jasna samorządowcom nie bardzo się podoba, że ich mieszkańcy korzystają z droższych przedszkoli, ale nic nie mogą poradzić. Tak stanowi prawo.
Przypomnijmy jedną z sesji Rady Miejskiej w Dobrzyniu, kiedy to ubolewano, że jeden z mieszkańców wozi dziecko do przedszkola w Płocku (tam pracował i było mu wygodnie), a gmina musi płacić krocie. Padały różne pomysły. Przekonać rodzica, zabronić – przecież w naszym przedszkolu są wolne miejsca. Dlaczego musimy ponosić takie koszta? – mówił ktoś z radnych. Wszystko skończyło się na utyskiwaniu. Trzeba płacić, bo tak stanowi prawo.
W tym przypadku jest identycznie. Dlaczego Burmistrz o tym nie wspomniał ? Tego nie wiemy. Możemy się jedynie domyślać, że tak jak przedstawił porównanie Dobrzynia z gminami wiejskimi, dla przekonania radnych, tak nie wspomniał o zwrotach z innych gmin, gdyż byłoby to nie na rękę.
Ciekawostka dla niezorientowanych, albo zorientowanych inaczej (Pani Dyrektor Przedszkola Samorządowego, ale o tym będzie dalej), gminy ościenne NIE PŁACĄ przedszkolom niepublicznym. ROZLICZAJĄ SIĘ Z GMINĄ NA TERENIE, KTÓREJ EDUKUJE SIĘ ICH MIESZKANIEC (dziecko). W tym wypadku z gminą Dobrzyń.
Policzmy:
Dobrzyń nad Wisłą – Akademia Przedszkolaka. 10 „przedszkolaczków” z gmin ościennych. 10 razy 690 zł równa się 6900zł miesięcznie razy 12 miesięcy daje kwotę 82.800 zł.
Krojczyn – Zielona Kraina 18 „przedszkolaczków” z gmin ościennych. 18 razy 690 zł równa się 12.420 zł miesięcznie razy 12 miesięcy daje kwotę 149.040 zł.
Chalin – Mały Europejczyk – 18 „przedszkolaczków” z gmin ościennych. 18 razy 690 zł równa się 12420 zł miesięcznie razy 12 miesięcy równa się 149.040 zł
Łącznie Miasto i Gmina Dobrzyń nad Wisłą otrzymuje roczny zwrot w wysokości 380.880 zł. Dlaczego o tym nie było ani słowa ? Czy Radni posiadają taka wiedzę ?
My tylko informujemy i zadajemy pytania
Odwiedziliśmy wszystkie cztery przedszkola, jakie są zlokalizowane na terenie miasta i gminy Dobrzyń nad Wisłą. Rozmawialiśmy z rodzicami, opiekunami, właścicielami, dyrektorami. Reporter rozmawiał z przypadkowymi mieszkańcami. Dwa dni poświęciliśmy na zbieranie informacji.
Przypadkowi mieszkańcy (Plac Wolności) uważali, że pomysł Burmistrza jest nietrafiony, bo oferta przedszkoli niepublicznych jest nieporównywalnie lepsza od oferty „Kubusia Puchatka”.
W długiej (bardzo sympatycznej) rozmowie z reporterem, Pani Ewa Statkiewicz – Dyrektor Przedszkola Publicznego w Dobrzyniu nad Wisłą twierdzi, że nie wie czy propozycja Burmistrza przyniesie zysk czy stratę. Wie, że coś należy zmienić. Z nostalgia w głosie (może bardziej żalem?) wspomina czasy, kiedy złożyła radnym projekt rozbudowy „publicznego”, ale radni, projekt odrzucili. To było kilka kadencji temu. Projekt przewidywał dobudowanie skrzydła budynku na 50 dzieci.
Pani Dyrektor nie ukrywa żalu do „publicznych”. Twierdzi, że liczyła na szeroką współpracę. Na czym miałaby polegać współpraca? Na to pytanie nie uzyskaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Współpracy nie ma, bo „niepubliczni” utworzyli odziały dla dwulatków. Pozostawiamy bez komentarza.
Przedszkole Publiczne jest dostosowane do przyjęcia 50 dzieci. Obecnie jest 47. Trzy miejsca w dalszym ciągu są wolne. Dlaczego oferta „niepublicznych” jest bogatsza od „publicznych”? Tu Pani Dyrektor trochę się pogubiła. Twierdzi, że oferta jest identyczna, ale na plakatach jej nie przedstawia, bo to przecież wynika z podstawy programowej. Innym razem mówi, że brakuje pieniędzy, bo koszta utrzymania przedszkolaka są zbyt wysokie.
Pytamy jak to się ma do propozycji Burmistrza ? Przecież Burmistrz dąży do obniżenia kosztów, a to oznacza, że pieniędzy będzie jeszcze mniej !!!.
Pani Dyrektor liczy, że dzieci przybędzie. Ile może przybyć skoro są trzy wolne miejsca ? Na to pytanie odpowiedź jest wymijająca. – nauczyciel prowadzi grupy 12-to osobowe, a bierze pieniądze za prowadzenie grupy 25 osobowej, bo nie ma wystarczającej ilości dzieci – mówi Pani Dyrektor.
W przedszkolu samorządowym pracuje 9 osób na stałych etatach i dwie osoby „na godziny” (nauka języka angielskiego i religia). Pani Dyrektor uważa, że koszta są duże, bo jej pracownicy podlegają pod kartę nauczyciela, a w „niepublicznych” pracują wg kodeksu pracy. Na szereg pytań Pani Dyrektor nie zna odpowiedzi lub odpowiada wymijająco. Nie ukrywa, że 31 sierpnia br. przechodzi na emeryturę i choć nie mówi tego wprost, trudno nie odnieść wrażenia, że całe zamieszanie z pomysłem Burmistrza traktuje bez większych emocji. Staje po stronie tych, którzy dążą do połączenia przedszkola w zespół, jednak jakby bez większego przekonania.
Pomieszczenia są małe, bo budynek jest dość wiekowy. Pani Dyrektor uważa, że to atut „Kubusia Puchatka” – bo dzieci nie lubią dużych przestrzeni. Wolą małe, przytulne. 5 godzin za darmo + 6 zł dziennie za wyżywienie. Każda kolejna godzina jest płatna. Koszt – 1 zł/h. Oferta nie powala na kolana 🙁
W pozostałych 3 przedszkolach (niepublicznych) warunki są inne. Czy lepsze? Jeśli wierzyć w argumentacje Pani Statkiewicz – gorsze 😉
Dobrzyń n/W – Akademia Przedszkolaka. Budynek parterowy, (stosunkowo nowy) 350 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. 70 dzieci. Czesne – 100 złotych plus 8 zł za całodzienne wyżywienie. 11 godzin dziennie bez żadnych dodatkowych opłat.
Krojczyn – Zielona Kraina. Trzy nowe budynki parterowe przystosowane do przyjęcia 89 dzieci (obecnie 49 dzieci). Łączna powierzchnia użytkowa – 350 metrów kwadratowych. Czesne 170 złotych + wyżywienie. 11 godzin dziennie bez żadnych dodatkowych opłat.
Chalin – Mały Europejczyk. Przedszkole mieści się w budynku szkoły podstawowej. Czesne 75 złotych + wyżywienie. 11 godzin dziennie bez żadnych dodatkowych opłat.
W cenach zawiera się wszystko. Nauka języków obcych, rytmika, taniec, florystyka i wiele, wiele innych zajęć, które trudno opisywać, aby nie być posądzonym o ukrytą reklamę.
Przy założeniu, że dziecko przebywa w „publicznym” 11 godzin, rodzic musi dopłacić 6 złotych dziennie. 6 złotych razy (średnio) 20 dni w miesiącu daje 120 złotych. Przy warunkach i ofercie „niepublicznych” trudno się dziwić, że w „publicznym” brakuje dzieci.
Niepubliczni zbawieniem dla samorządów
Założenie jest proste. Zamiast ponosić koszta w 100 procentach można mieć to samo (a nawet więcej) za 75%. (75% kosztów własnych płaci samorząd niepublicznym) Czy trzeba być wielkim ekonomistą, aby widzieć oszczędności? Ponadto, płacąc „niepublicznym” samorządowcy pozbywają się (umywają ręce) kłopotów typu, remont budynku, przeciekający dach, odpadający tynk, ogrzewanie, energia, woda, bezpieczeństwo dzieci i wiele, wiele innych problemów. To wszystko biorą na siebie właściciele przedszkoli niepublicznych. Dlatego w internecie trudno doszukać się informacji o niezadowolonych samorządowcach.
Okazuje się, że są i niezadowoleni. Burmistrz Dobrzynia przy aplauzie niektórych Radnych dąży do oszczędności kosztem dzieci i ich rodziców. Trudno w tym pomyśle doszukać się logiki. Jeśli niepubliczni zamkną przedszkola to, co zrobi dobrzyński samorząd z niemal 70 przedszkolaczkami, które zapukają do drzwi urzędu miasta ? Co zrobi z ponad 20 zatrudnionymi osobami, które stracą pracę ? Wpływy do budżetu również stopnieją. Odpisy z PIT od osób fizycznych to spora część dochodów.
Wystąpienie Pani Żanety Kalinowskiej jakoś nie przekonało mieszkańców.
Ona martwi się o pracę, a przecież przedszkole samorządowe było, jest i będzie, bo być musi – z podenerwowaniem w głosi mówi młoda mieszkanka Dobrzynia i dodaje, że chyba, Pani Żaneta obawia się o samą siebie, bo na przykład słabo wywiązuje się z obowiązków.
Co do samego pomysłu Burmistrza usłyszeliśmy kilka podobnie brzmiących wypowiedzi:
– Argumentacja Burmistrza, że trzeba obniżyć koszty utrzymania przedszkolaka, bo prywatni przedsiębiorcy za dużo zarabiają woła o pomstę do nieba. – Ktoś, kto przez całe lata był prywatnym przedsiębiorcą ma pretensje do przedsiębiorców, że zarabiają? Ktoś, kto powinien przedsiębiorców zachęcać, przyciągać – odpycha i zniechęca – mówili mieszkańcy.
Po raz któryś już jesteśmy zmuszeni przypomnieć Panu Burmistrzowi jego program wyborczy. Program, na który głosowali jego wyborcy. Pewnie urok osobisty również odegrał swoja rolę, ale program wyborczy to podstawa.
W punkcie 6 czytamy: Zapewnienie każdemu dziecku miejsca w przedszkolu.
W punkcie 12 czytamy: Kompleksowe wspieranie lokalnej przedsiębiorczości.
W punkcie 15 czytamy: Organizowanie stałych, otwartych spotkań burmistrza z mieszkańcami.
Obecne działania Burmistrza wyraźnie stoją w sprzeczności z deklaracjami zawartymi w punktach 6 i 12. Na chwilę obecną można pogratulować Panu Burmistrzowi wypełnienia 15 punktu programu wyborczego.
Polityka to konieczność podejmowania niepopularnych decyzji.
Właściciele niepublicznych przedszkoli nie ukrywają, że jeśli dotacja zostanie obniżona to różnicę pokryją rodzice. 70 dzieci to 140 rodziców. Ich dziadkowie, chrzestni ciocie, wujkowie… Uzbiera się całkiem spora grupa niezadowolonych wyborców. Czy Burmistrz i Radni zdają sobie z tego sprawę? Czy ta niepopularna decyzja zostanie zapomniana do czasu wyborów? Lokalni politycy zapewne na to liczą. Pamięć ludzka jest ulotna, ale nie w sytuacji, kiedy chodzi o pieniądze.
“WRZUTA” ????
A może to tylko socjotechniczny zabieg? Może to wrzutka medialna? Jeśli tak to bardzo udana. Od 27 lutego br. całe miasto i gmina Dobrzyń nad Wisłą żyje obecnym pomysłem Burmistrza. Wszyscy jakby zapomnieli, że miasto i gmina bezpowrotnie straciło upragnione dwa miliony złotych, które miały zapewnić wypełnienie pierwszego i trzeciego punktu z programu wyborczego Jacka Waśko. W chwili obecnej można ze smutkiem przyjąć, że rozwiązanie wieloletniego problemu, jakości wody pitnej w gminie oraz kompleksowe inwestycje w zakresie gospodarki ściekowej to marzenia ściętej głowy.
Dokumentacja fotograficzna
Z naszej dwudniowej wyprawy do Dobrzynia nad Wisłą mamy niemal 140 zdjęć. Nasze możliwości techniczne są ograniczone, dlatego zdjęcia można obejrzeć klikając w poniższe linki. Kolejność galerii jest zgodna z czasem tworzenia zdjęć. 27-03 – Akademia Przedszkolaka i Zielona Kraina (reporter był tego dnia w “Kubusiu Puchatku, ale pani Dyrektor nie znalazła czasu na rozmowę. Zaprosiła na drugi dzień) 28-03 – Kubuś Puchatek i Mały Europejczyk.
(red)